Kokon, Joanna Lech

Kokon
Autor: Joanna Lech
Wydawnictwo: Wydawnictwo WAB
Liczba stron: 201

Długo się zbierałam, żeby cokolwiek o tej powieści napisać. Nie ma co kryć, nie była to najprzyjemniejsza lektura jaką przeczytałam w życiu. Wręcz przeciwnie – była męcząca, irytująca i po prostu obrzydliwa. I, co może zdziwić, właśnie przez te wszystkie uczucia (choć nie tylko z ich powodu) jakie we mnie wzbudziła, mogę teraz napisać, że jest to wyjątkowa i bardzo wartościowa powieść.

Joanna Lech jest znana przede wszystkim jako poetka. Jak na poetkę przystało od początku do samego końca pokazała, że zna wartość słowa. Fragmenty związane z jej rodzinnymi relacjami są skonstruowane tak, że w większości czujemy się, jakbyśmy podsłuchiwali trudne rodzinne rozmowy i wojenki zza ściany. Ciągle słyszymy słowa raniące, zapadające w pamięć, przypominające emocjonalne znęcanie się. Rodzina nie potrafi poradzić sobie z problemami córki, od początku wychowanej w typowym schemacie rodziny narzucającej dziecku pewne schematy zachowania, oczekującej od córki „normalności". Ciągle powtarzają się pytania: czego od nas chcesz? Co możemy dla ciebie zrobić? Dlaczego nam to robisz? I nie zadaje ich tylko rodzina, ale prawie każdy, kto styka się z główną bohaterką. A ona nie odpowiada – sama też raczej nie potrafi odpowiedzieć na te pytania.

Historia Igi to w dużej mierze powieść o jej ciele, o jego działaniach, wydzielinach i, przede wszystkim, zaburzeniach odżywiania. Jest jednocześnie okropnie sugestywna, obrzydliwie behawioralna. Sama musiałam kilka razy przerywać lekturę, bo nie potrafiłam przebrnąć momentami przez niektóre dosadne opisy.

 Nie do końca wiemy dlaczego bohaterka ma zaburzenia odżywiania- najprawdopodobniej bulimię. Przez całą powieść przewija się jakieś echo być może gwałtu lub molestowania przez ojczyma, ale do końca nie dostajemy jasnej odpowiedzi. Być może takie traumatyczne zdarzenia jest początkiem tej strasznej drogi w poszukiwaniu motyla, okrytego kokonem ciała. Motyla, który próbuje wydostać się z ohydnego, opanowanego najniższymi instynktami ciała. Niestety, jak możemy się domyślać, bohaterka nigdy w motyla się nie zamienia, tak samo jak żaden inny człowiek.

Iga wydaje się głucha na głosy rodziny i innych bliskich jej ludzi, choć z pewnością w jakimś stopniu do niej docierają. Ciągle szuka w swoim ciele odpowiedzi, jakiejś drogi która wyprowadzi ją z matni, z kokonu. Ale nie potrafi sobie odpowiedzieć jednocześnie jak mogłaby zostać wyprowadzona, na jaką drogę chce wyjść, czego konkretnie potrzebuje. Szuka w swoim ciele jakichś mechanizmów, przypatruje się najprostszym i obrzydliwym reakcjom, coraz łatwiej oddaje się instynktom, aż wydaje się, że doprowadza do całkowitego zezwierzęcenia.

„Kokon" to niezwykła powieść o nieustającym cierpieniu, pełna nieokiełznanych i cały czas intensywnych emocji. Jest niezwykle trudna w odbiorze, ale jednocześnie potrafi zadziwić swoją pozornie chaotyczną konstrukcją i słowem, które nie tylko się czyta, ale też wyraźnie słyszy. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą, Katarzyna Tubylewicz

Powroty

Skok w króliczą norę, Adrianna Michałowska, Izabela Szolc