Czekaj, mrugaj, Gunnhild Øyehaug

Czekaj, mrugaj

Autorka: Gunnhild Øyehaug
Wydawnictwo: Pauza, 2019
Liczba stron: 258

Niewiele książek prowokuje nas do głębszego zastanowienia się nad nami, a co dopiero nad samą książką i jej konstrukcją. A „Czekaj, mrugaj” właśnie to robi – wciąga nas w ironiczną, kąśliwą grę króciutkich, często nieuchwytnych myśli i scen z życia. Powieść to właśnie przeplatanka z ogromu krótkich scen, mrugnięć, z życia kilku bohaterów.

Każda z tych osób szuka czegoś lub kogoś, przy kim będzie mogła odnaleźć w sobie osobę, którą chciałaby się stać. Pokazuje cierpienie samotności i ogromnej tęsknoty, lęku przed odrzuceniem. Wplątuje czytelnika w gmatwaninę często chaotycznych i pełnych emocji myśli bohaterów, które z pozoru wydają się niezwykle błahe i niewarte zachodu.

A właśnie czasami jakaś pozornie drobnostka może wpływać na całe życie lub wręcz nas zniszczyć przez zatracenie się w ustawicznym myśleniu o nich. Bo często bywa tak, że większość naszych myśli skupia się na mało istotnych sprawach, które w danej chwili wydają się nam niezwykle wręcz kluczowe. Zazwyczaj w powieściach są to elementy przemilczane, odrzucone jako mało ważne i niekoniecznie kluczowe dla fabuły. W „Czekaj, mrugaj” postawione są jednak na pierwszym miejscu.

Podoba mi się jak powieść pokazuje, że literatura nie musi kisić się we własnym artystycznym sosie. Bohaterowie żyją sztuką – odwiedzają wystawy, dyskutują o filmach i literaturze, które mają na nich ogromny wpływ. Autorka pokazuje, że może śmiało dyskutować nie tylko z kulturą literacką, ale także sięgać do innych gałęzi sztuki, wplatając je w powieści na różnych poziomach. Wystawa może być tłem dla ważnej rozmowy, sceny z filmu mogą wpływać na fabułę i rozmowy, także bohaterka powieści może zostać chociażby performerką.

Jednocześnie, choć założenie powieści wydawało się ciekawe, książka nie do końca mnie do siebie przekonała. Banalizacja myśli wydawała mi się czasem wręcz nużąca, choć bardzo pomagała krótkość fragmentów dotyczących jednej postaci. Takie ciągłe przerzucanie się z jednej historii w drugą na dłuższą metę może być męczące, ale przy nudnawych fragmentach najzwyczajniej daje czytelnikowi odetchnąć.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą, Katarzyna Tubylewicz

Powroty

Skok w króliczą norę, Adrianna Michałowska, Izabela Szolc